Świat rozpadł się na kawałeczki, dosłownie. Jego ponowne scalenie jest możliwe, ale to zadanie trudne i niebezpieczne. Nie ma jednak rzeczy niemożliwej dla kogoś, kto pragnie nad tym światem panować.Eador: Masters of the Broken World to strategiczna gra turowa. Modelem rozgrywki jest zbliżona do znanej i lubianej serii HoMM.
Pokaż szczegółowy opis
Wymagania systemowe Eador. Masters of the Broken World
Minimum:
- OS:Microsoft® Windows® XP SP2 / Vista / 7
- Processor:Intel® Pentium 2,0 GHz/AMD 2000+
- Memory:2 GB RAM
- Graphics:GeForce 7300/Radeon 9200
- DirectX®:9.0c
- Hard Drive:2 GB HD space
- Sound:DirectX® compatible
Recommended:
- OS:Microsoft® Windows® XP SP2 / Vista / 7
- Processor:Intel® Core 2 Duo 1.6/AMD 3000+
- Memory:4 GB RAM
- Graphics:GeForce 8800/Radeon X1900
- DirectX®:9.0c
- Hard Drive:4 GB HD space
- Sound:DirectX® compatible
Z począku może nieco przynudzać, ale jeśli ktoś lubi zmieszany klimat Heroes z King's Bounty - a całość zawieszoną w przemierzanym przez astralne byty wszechświecie... może być ciekawie :)
This game looks very promissing but at the moment is too bugy to play.
Can't attack enemy units on the battlefield, crushing from time to time, not smooth animations and so on.
Tytuł dobry dla każdego fana takich gier jak Heroes of Might and Magic czy Kings Bounty. Oczywiście Eador posiada swoje oryginalne i unikalne dla tego typu rozwiązania - jak przykładowo bardzo duża...
https://www.youtube.com/watch?v=kLft_I81smg
... "autonomia" regionów, które zamieszkują różnorodne istoty. Innymi zaletami tej gry są ciekawe wykonane opcje dyplomacji oraz cała masa zadań pobocznych mogących posiadać różnorodne zakończenia. Dzięki temu nigdy nie wiemy, co przytrafi się kiedy jakieś zadanie ukończymy. Do innych zalet należy niska cena gry - spokojnie można ją dostać po kilkanaście złotych (a nie euro!) dzięki temu, że była dostępna bardzo tanio na Humble Bundle!
Gra z początku wydaje się być Nudna, ale fabularnie gra się w miarę rozkręca jak spotkamy innych władców, no i nas Uroczy "miły" Sługa..
Gra niestety nie jest bez wad, Bugi jak zwykle utrudniają grę + niekiedy gra lubi wywalać do pulpitu...
Z czystym sumieniem mogę ją polecic osobom które lubią strategie turowe :)
niezly pomysl ale troche brauje szlifu mistrza dla tego niedostatki gry po pewnym czasie meczą
Ciekawy pomysł i wykonanie. Daje dużo radości z gry , choć po pewnym czasie zaczyna sie powtarzaći nudzić. Niestety duży minus za bugi w grze. Gram w trybie kampani aż gra nie podrzuci mi takiego buga , który powoduje zawieszenie gry a nie jestem w stanie sobie z nim poradzić . Następnie czekam na kolejnego patcha który to naprawi i tak w kółko Macieju. Mimo wszystko polecam gre.
Edit. Chyba w końcu , po latach zostały naprawione wszystkię bugi.
Edit. Jednak nie. Próbowałem ukończyć kampanię do końca , niestety nie da się.
Eador: Master of the Broken World wcale nie jest nowym tytułem – w rzeczywistości to unowocześniona wersja rosyjskiej gry Eador: Genesis, którą w 2010 roku stworzył Alexander Bokulew (poza Rosją mało kto o niej słyszał, ponieważ dopiero w zeszłym roku została przetłumaczona na język angielski). Snowbird Game Studios w bardzo niewielkim stopniu zmieniło założenia oryginału – w zasadzie jedyną zauważalną różnicę stanowi oprawa graficzna. Pozostały nawet te same ikonki umiejętności i statystyki większości jednostek – wszystko jest identyczne.
Na dryfujących wśród gwiazd ruinach zniszczonego Eador ścierają się podobni bogom Mistrzowie. Wszyscy pragną odbudować rozbitą przez Kataklizm planetę; każdy ma jednak własną wizję tego, jak powinien wyglądać nowy świat. Ostateczna decyzja należeć będzie do tego, który zgromadzi najwięcej mocy.
Eador to strategia turowa osadzona w dość klasycznym, choć rozerwanym na strzępy świecie fantasy. Znajdziemy w niej wszystko, co wyznacza standardy gatunku - klasyczne rasy, takie jak krasnoludy, elfy czy gobliny, magię i bitwy o kontrolę nad prowincjami. Celem gracza nie jest, co prawda, zabicie smoka i zdobycie księżniczki, ale zbytnio się od tego założenia nie oddalamy.
W kampanii wcielamy się jednego z tytułowych Mistrzów, którzy próbują skleić w całość zniszczony świat. Pozostali są naszymi przeciwnikami podczas podbojów poszczególnych odłamków Eador i partnerami do rozmów, kiedy dryfujemy w kosmicznej przestrzeni pomiędzy inwazjami. Każdy z nich mieści się w jakimś stereotypie, jak na przykład „dobry czarodziej" lub „żądny władzy tyran", i zbytnio od tego stereotypu nie odbiega. Sprawia to, że dyskusje z Mistrzami nie są zbyt interesujące.
Kluczowym elementem odróżniającym kampanię od pojedynczych potyczek są dostępne w twierdzy budynki - w pojedynczych scenariuszach mamy od początku dostęp do niemal wszystkich zabudowań. W kampanii każdy podbity odłamek zawiera kilka nowych budynków i generuje pewną ilość energii, dzięki której przed atakiem na kolejny możemy wykupić kilka bonusów początkowych.
W pojedynczych scenariuszach przenosimy się na powierzchnię jednego z fragmentów rozbitego świata, na którym kilku lub nawet kilkunastu innych, podobnych nam władców, walczy o dominację nad, no cóż, dryfującym w kosmosie fragmentem skorupy planety. Aby wyeliminować przeciwnika musimy zdobyć jego twierdzę, do której docieramy przedzierając się przez dziesiątki kontrolowanych przez neutralne siły prowincji.
Każdy z obszarów możemy podbić siłą. Niektóre, znajdujące się w rękach przedsiębiorczych ras, takich jak nomadzi czy wolni ludzie, możemy wykupić. Jeszcze inne oczekują od nas pomocy w walce z bandytami, ogrami czy plującymi trucizną ślimakami. Co ciekawe, nękające naszych przyszłych poddanych potwory często znajdują się na drugim końcu kontynentu... odłamka, jednak najwyraźniej nikomu to nie przeszkadza.
Nie mogło też zabraknąć herosów - potężnych jednostek, których największym talentem jest przeprowadzanie armii z prowincji do prowincji. Bez ich pomocy, biedni żołdacy nie są w stanie zrobić nawet pół kroku. Co ważne, pod kontrolą bohatera znajdują się pojedynczy żołnierze, a nie wielkie armie - w najlepszym przypadku na pole bitwy nasz generał zabierze ze sobą piętnaście jednostek.
Bohaterowie posiadają też kilka innych umiejętności, takich jak rzucanie zaklęć, zadawanie sporych obrażeń wrogim oddziałom, czy zwiększanie skuteczności swoich podkomendnych, jednak to ruch i umiejętność eksploracji pozostają ich najbardziej kluczowymi talentami.
Okazji do eksploracji jest całkiem sporo. Początkowo, każdy z bohaterów może prowadzić jedynie stosunkowo niewielki oddział, a jego zdolności bojowe nie robią na nikim wrażenia. Musi więc znaleźć kilku słabych przeciwników, którzy pozwolą mu zdobyć doświadczenie. Sąsiadujące z naszą twierdzą prowincje nie zawsze posiadają dostatecznie słaby garnizon, jednak każda z prowincji pozostaje w pewnym, zazwyczaj dość znaczącym stopniu nieodkryta, a na nieznanych obszarach kryją się legowiska potworów i całe stosy skarbów.
Badanie prowincji przynosi także jeszcze jedną korzyść - w miarę rozwoju królestwa w każdej z jego dzielnic przybywa poddanych, którzy nie chcą osiedlać się na niezbadanych i potencjalnie niebezpiecznych obszarach. W związku z tym, co pewien czas każdą z dzielnic musi odwiedzić bohater, który zadba o znalezienie jeszcze kilku przytulnych zakątków, w których osiedlą się przyjaźni jaszczuroludzie zamieszkujący prowincję.
Eksploracja, podobnie jak ruch między prowincjami, przebiega dość powoli, co powoduje, że na dotarcie do twierdzy przeciwnika potrzebujemy zazwyczaj dziesiątek tur. Czasem - setek. Aby czas ten nie dłużył nam się zbytnio, twórcy przygotowali masę wydarzeń losowych, gwarantujących, że nasze królestwo ani przez chwilę nie będzie ciche i spokojne.
Czasem zdarza się, że kilku chłopom nie podobają się nasze rządy, więc spotykają się w świeżo wybudowanej w prowincji karczmie (myślę, że całkiem łatwo się domyślić, kto opłacił budowę tego przybytku), by pomarudzić. Możemy zdecydować, co zrobimy z siejącymi defetyzm wieśniakami - możemy ich powiesić, zignorować lub spalić knajpę, w której siedzą.
Innym razem nasz dwór odwiedzi grupa archeologów, chętnych do zbadania Starożytnych Ruin, których, jak przystało na świat fantasy, jest w naszym królestwie więcej niż samych obywateli. Zgodnie z konwencją, w ruinach mogą czaić się potwory, jednak równie dobrze dzielni archeolodzy mogą odnaleźć niestrzeżone skarby - to od nas zależy, czy dostaną pozwolenie na wykopaliska.
Żadne ze zdarzeń nie posiada jednego prawidłowego rozwiązania. O wszystkim decyduje generator liczb losowych, a częściej niż rzadziej - niezależnie od tego, która decyzja wyda nam się słuszna - jej konsekwencje odbiją się czkawką w całej prowincji. Czasem straszny demonolog broniąc się przed wygnaniem przyzwie pomiot chaosu, innym razem uwolnione z krypt zombie zdziesiątkują ludność. Na szczęście, możemy zmniejszyć wyrządzone szkody - oddziały broniące prowincji mogą ochronić ludność przed atakiem sił mroku, a rytuał Ekstrawagancji odprawiony nad dzielnicą potrafi skutecznie zredukować niezadowolenie jej mieszkańców.
Najważniejszym elementem Eador jest walka. Rękami bohaterów podbijamy prowincje, odkrywamy ruiny i ścieramy się z innymi herosami. Pola bitwy zbudowane są z heksów i, co zdecydowanie ważniejsze, różnych rodzajów podłoża. Decyduje ono o mobilności jednostek, wpływa na ich wytrzymałość i skuteczność w walce. Dzięki temu, zarówno początkowe rozmieszczenie żołnierzy, jak i ich ruchy w trakcie bitwy mogą mieć znaczący wpływ na wynik końcowy.
Wyjście ze starcia bez strat jest niezwykle ważne. Nie tylko bohaterowie, ale i wszystkie podległe im oddziały zdobywają doświadczenie. System statystyk w Eador pomyślany został tak, by nawet pojedynczy dodatkowy punkt ataku czy obrony był wyraźnie odczuwany na polu bitwy - weterani są więc cenniejsi niż złoto.
Z początku podszedłem do tego tytułu, natomiast muszę przyznać, iż bardzo miło się zaskoczyłem!
Bardzo ładny i płynny interfejs, wyśmienity system walki oraz wydarzenia losowe w całym króletstwie, w których musimy zdecydować czy pomóc biednym poddanym czy też pozostawić kmiotów samym sobie. Takie smaczki sprawiają, że gra jest naprawdę ciekawa, zapewnia wiele godzin świetnej zabawy! Możemy eksplorować własne prowincję lub podbijać kolejne ziemie, lecz wciąż musimy pamiętać o zachowanie pokoju na własnym terytorium. Ogromna różnorodność wyborów zamknięta w świecie Eador daje to, czego wielu graczy oczekuje - samodzielne decydowanie o każdym kroku. Wszystko to okraszone ładną grafiką, ciekawymi animacjami oraz niesamowitą grywalnością!
Zachwala, zachwala... Ale co jest nie tak? Osobiście uważam, że interfejs pomimo ładnej oprawy i płynności nie jest tak bardzo czytelny, sama gra nie jest intuicyjna. Bez samouczka i początkowych wskazówek bardzo ciężko jest nam się odnaleźć w świecie gry Eador. Ograniczona ilość czarów też może okazać się kłopotliwa, dopiero po jakimś czasie zaczynamy planować rzucanie oraz dobór zaklęć. Trzeba również przynać, że panuje tutaj straszna drożyzna, za wszystko przyjdzie nam słono zapłacić.
Według mnie to byłaby większość minusów tej, o ile możemy tak o nich powiedzieć. Mamy tutaj zupełnie inny świat, niepospolity system rozgrywki oraz budowania imperium. Mnogość wyborów oraz dróg, którymi możemy podążać wręcz przytłacza lecz zachęca jednocześnie.
Jedyne co mogę na koniec powiedzieć - gorąco polecam to każdemu fanu gier turowych i nie tylko! Pomimo, iż nie jestem zapalonym fanem oraz nie grałem we wcześniejszą odsłonę - solidne i w pełni zasłużone 9/10. Jest to jeden z tytułów, które należy zaliczyć!
Dobra strategia na wiele godzin
Kinda like Heroes of Might & Magic III (hex field and all) minus the fun. Tactical side gets boring fast and is pretty basic, and strategic side so slow you think each campaign level takes forever to complete. I like random events and exploration for dungeons part, it has a nice RPG feel about it. Story is also solid, I like the lore, but gamplay-wise, Eador is very underwhelming. Buy it only at deep discount and only if you really need to scratch that HoM&M itch.
Po 100 h grania gra napotkała na błąd który uniemożliwia kontynuwanie kampanii (jestem w połowie gry) Jeśli ktos też chce przeżywać podobne emocje co ja zapraszam do grania. Do tego czasu gra dawała mnóstwo radości. Upgrade bohatera, drużyny, rozwój budynków, awanse jednostek, ładna grafika i muzyka. Niestety kolejny raz nie zacznę od początku. Pieniądze wi czas wyrzucone w błotko
Bardzo fajna. Choć żwiesza się czasem :)
Gra łaczy w sobie kilka super mechanik. Dzienki których możemy poczuć sie jak gralibyśmy w kilka tytułow na raz. Grafika i cały styl gry przypomina nam bajkowy świat co pasuje do samego przestawionego świata gry. Gra może swoja grywalnościa i śmieszną fabuła w ciągnąć na wiele godzin gry.
Toporny, nieintuicyjny interfejs, nudne walki taktyczne i bezsensowna mechanika(np. dziesiątki nic nie dających budynków do budowy, na które zawsze cię stać albo trwające 20 tur eksplorowanie prowincji) a do tego ohydna grafika i męcząca muzyka. Gra wygląda jakby była wydana 25 lat temu.
Polecam grać w wersję beta. Zwykła nie jest u mnie stabilna (Win 10). Gra mnie wciągnęła, komputer gra dobrze, i trochę oszukuje, widać, to np. po garnizonach broniących jego prowincje. Przy grze niestandardowej fajny jest Świat Wojny, gdzie koszty werbunku i utrzymania są o 50% niższe (w złocie).
W grze mamy "karmę", tj. jaki jest nasz charakter związaną z wyborami. Możemy grać jako źli, dobrzy czy neutralni. Jednostki też są podzielone na te trzy grupy. Jeśli łączymy złe i dobre, to dostają karę do morale. Ogólnie, to jednostki walczą słabiej, jak odnoszą rany, mają mniej energii i morale. Wg mnie najłatwiej gra się jako zły, bo jednostki są tanie, i nie musimy przejmować się wyborami w eventach. Do tego złe czary są wg mnie bardziej atrakcyjne dla maga, który może mieć z czaru potężne wampiry. Jeśli wybraliśmy złych lub dobrych, to warto pogłębiać adekwatnie złą/dobrą karmę, bo wtedy większy bonus do morale.
Możemy mieć przymierze z jakąś rasą, wtedy werbować jej jednostki i móc zatrudnić do obrony terytorium. Żeby mieć przymierze trzeba wykonać od nich zadanie, różne warunki w zależności od rasy. Przydaje się bohater zwiadowca z dyplomacją, by otrzymać takie zadanie. Komputer może mieć od razu przymierze z jakaś rasą, co czyni jego grę od samego początku dynamiczniejszą i groźną.
Mamy cztery grupy bohaterów. Wojownika, zwiadowcę, maga i wodza. Do tego jak awansują na 10 poziom, mogą wybrać kolejny raz klasę, gdzie albo mogą pogłębiać dotychczasową specjalizacje, albo połączyć specjalizacje dwóch klas. Np. zwiadowca z wojownikiem jako awanturnik będzie mógł nosić ciężkie pancerze. Ogólnie jest tu coś za coś. Ja akurat wolę "czyste klasy".
gra jest bardzo rozbudowana i spodoba się każdemu fanowi strategi turowych
Gra dla ludzi którzy mają dużo czasu, bo jedną dużą mapę można grać wiele dni
Dla mnie fajna gra, chociaż bywają problemy typu samoistnych zmian ustawień przy zminimalizowaniu gry bądź jej ponownym uruchomieniu i nie wiem czemu działa mi mało płynnie. tak czy inaczej sama rozgrywka jest całkiem wciągająca jak dla mnie.